Co weekend jeździłam do moich dziadków na wieś. To było już starsze małżeństwo, które ledwo sobie dawało radę z codziennymi obowiązkami. Dlatego odwiedzałam ich regularnie i starałam się jak najbardziej im pomóc. Oczywiście te częste wyjazdy za Warszawę były dla mnie dość uciążliwe, ale nawet nie próbowałam namawiać dziadków na przeprowadzkę.
Pomoc drogowa z Warszawy była potrzebna
Po prostu zaakceptowałam weekendowe wyjazdy i z czasem nawet je polubiłam. Nigdy wcześniej nie miałam tak wielu okazji obcowania z przyrodą. Niestety podczas jednego weekendu przyroda zakpiła sobie ze mnie i miałam dość poważne zderzenie z jeleniem. Widziałam, że zwierzę mocno się pokaleczyło ale mimo to jeleń stał i uciekł do lasu. Ja natomiast zostałam z rozbitym samochodem na środku jakiejś malutkiej drogi. Chciałam wezwać auto pomoc ale nie znałam żadnego numeru a do tego w szczerym polu nie mogłam złapać zasięgu. Na szczęście przejeżdżająca obok kobieta zatrzymała się i zaoferowała pomoc. Niedaleko miał być serwis samochodowy i kobieta zaproponowała, że mnie podwiezie. Niestety na miejscu okazało się, że serwis jest od prawie dwóch miesięcy nieczynny. Udało nam się jednak znaleźć inny warsztat samochodowy. Kiedy pan się pytał o szczegóły dotyczące rozbitego samochodu niewiele potrafiłam mu powiedzieć, nie potrafiłam nawet stwierdzić czy będzie potrzebne autoholowanie czy nie. Wsiadłam razem z mechanikiem i podjechaliśmy na miejsce.Mechanik stwierdził, że jednak będzie potrzebna pomoc drogowa z Warszawy.
Na holowanie musieliśmy jednak poczekać blisko godzinę. Kiedy wróciliśmy z samochodem do warsztatu było już na tyle późno, że musiałam wrócić do Warszawy. Ten weekend spędziłam w warsztacie zamiast na wsi.