Zawsze marzyłam o gęstych rzęsach, a moje były jasne, cienkie, i w ogóle bez wyrazu. Tusz do rzęs? Tylko odrobinę je podkreślał, nadawał trochę koloru, ale i tak efekt był zerowy. Wkurzałam się, bo nie chciałam wydawać tony pieniędzy na kosmetyczkę, by je przedłużać co miesiąc.
L’biotica to coś dla mnie
Nie było mnie na to stać. I tak już dużo wydaję na kosmetyki dla dzieci bo mój maluch musi mieć odpowiednie, które niestety do tanich nie należą. Ma wrażliwą skórę, i byle jakie mu nie pomagają. Więc byłam w kropce. W aptece, jak kupowałam krem cera plus, który stosuję już od jakiegoś czasu, bo jest w przystępnej cenie i bardzo dobry, to rozejrzałam się za różnymi ofertami. Patrzyłam, czy jest coś odżywczego dla rzęs, i l’biotica wpadła mi w oko. Aktywne serum do rzęs, które odżywia i przyspiesza ich wzrost. Pomyślałam, że może to jest moje wybawienie, i zapytałam się pani aptekarki, co o tym sądzi. Mówiła, że sama nie używała, ale klientki wracają i bardzo sobie chwalą. Kupiłam więc i muszę sama spróbować, może to coś da. Wzięłam też tabletki na wątrobę, bo mój facet to ostatnio wiecznie ma jakieś dolegliwości związane z nią. Nie wiem skąd to się bierze, bo ani alkoholu dużo nie pije, ani nic. Może po prostu ma bardzo wrażliwą. Zawsze coś, jak zwykle. Może te jego suplementy diety dla sportowców w jakiś sposób mu szkodą, ale wyczytałam, że podobno są całkowicie bezpieczne, i skład też nie wyglądał na żaden podejrzany. Muszę go wysłać na kompleksowe badania, aby poznać przyczynę problemu, bo może cierpi na coś, o czym nie mamy w ogóle pojęcia.
Ucieszyłam się z zakupów i poszłam testować moje serum do rzęs. Mam nadzieję, że już za dwa tygodnie zobaczę nowe włoski rosnące aż do nieba, i że będę miała kocie spojrzenie, jak z reklamy najlepszych tuszy do rzęs.
Tu zobaczysz jak działa l’biotica – e-panaceum24.pl