Nie mogę niczego zarzucić swojej pracy – recepcja hotelowa to najlepsze co mogło mnie spotkać. Język angielski od zawsze był moim konikiem – coś musiałem sobie wybrać skoro nie szła mi ani matematyka, ani język polski.
Postawiłem na noclegi w Bydgoszczy
Angielski z kolei umiałem tak dobrze, że nawet rozszerzenie zdałem na ponad dziewięćdziesiąt procent. Wiedziałem, że na pracę jako tłumacz raczej nie mam szans, ale chciałem mieć zajęcie w który mógłbym wykorzystać wszystkie swoje atuty. Ten był numerem jeden. Uderzyłem w noclegi w Bydgoszczy. Generalnie zrobiłem błąd, że wziąłem pod uwagę hotele dopiero tak późno – w końcu wiadomym było, że każdy szanujący się hotel będzie zatrudniał tylko i wyłącznie ludzi znających dobrze język angielski. Niektóre zaczęły wręcz tego wymagać jako coś oczywistego, do tego dodając jeszcze znajomość jeszcze jednego języka obcego, w przypadku mojego miasta, które leżało na zachodzie Polski, był to język niemiecki. Zresztą nie tylko hotele w Bydgoszczy miały takie wymagania – w Toruniu również by sprzedawać noclegi trzeba było władać dobrze co najmniej dwoma językami obcymi. Oczywiście wypłata była również stosownie większa. Po polsku nie było problemu przeprowadzić konferencje czy wskazać gościom idącym na śniadanie gdzie jest restauracja, ale gdy trzeba było powiedzieć to po angielsku lub niemiecku, zaczynały się problemy. Nie udawałem nawet, że znam niemiecki, ale okazało się, że nie ma takiej potrzeby. Był to hotel biznesowy, więc większość gości mówiła po angielsku bardzo dobrze niezależnie od kraju pochodzenia.
Byłem bardzo zadowolony z tej pracy – trochę męczył mnie kontakt z ludźmi na początku, gdy pytali a ja niczego nie wiedziałem, ale z każdym dniem dowiadywałem się nowych informacji, i ostatecznie w ogóle nie czułem się już jakbym chodził do pracy. To był najlepszy moment mojego życia zawodowego.